Gdy spojrzymy na tych, którzy byli przed nami, odnajdziemy ewidentne różnice. Co sprawiło, że Mojżesz pragnął szukać Boga i poświęcił temu całe swoje życie? Dlaczego Jeremiasz, Izajasz i inni wciąż ogłaszali słowa, które przynosiły im trudności i prześladowania? Dlaczego ludzie w pierwszym Kościele byli w stanie poświęcić swoje mienie,swoją wygodę, a nawet swoje własne życie dla Ewangelii? Co to za siła pozwalała pierwszemu Kościołowi odważnie głosić w obliczu zagrożenia torturami i śmiercią, podczas kiedy największą walką, jaką stacza zbyt wielu w dzisiejszym Kościele, jest pokonanie złego obrazu samego siebie? Ponownie odpowiedź brzmi: Boży ogień.
Potrzebujemy Bożego ognia i jest on osiągalny dla każdego, kto jest głodny prawdy. On nie przyjdzie bez konfrontacji, ale większość jest już znużona pochlebstwami i gotowa na zmiany. Strach przed tym, że pozostaną tacy sami przewyższa ból spotkania z prawdą. Ci, którzy przyjmują taką postawę, są zdesperowani, by usłyszeć Pana chwały. Są gotowi, by zobaczyć Go prawdziwie uwielbionego w ich życiu.
Bez względu na to, gdzie jesteś teraz w swojej podróży z Panem, jest nadal miejsce na więcej Jego świętego ognia. Jeśli obawiasz się, że ten ogień już niemal wygasł, bądź odważny i miej nadzieję. On już obiecał, że: „Trzciny nadłamanej nie dołamie, a lnu tlejącego nie zagasi,Dopóki nie doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości”(Ew. Mateusza 12:20).