Trudno jest w dzisiejszym świecie wychowywać córkę. Nie jestem osobą, która owija w bawełnę; to, co napisałam w tej książce, dla niektórych może być bolesne, niekiedy nawet szokujące. Tytułowe rozmowy przeprowadziłam ze swoją córką – a później powtarzałam je bez końca. Ich cechą charakterystyczną jest to, że tak naprawdę nigdy się nie kończą. Zaczynamy, gdy córka jest jeszcze mała, a potem toczymy je bezustannie przez wiele lat. Nie można przestać mówić, nawet wtedy, gdy latorośl zatyka uszy i wywraca oczami. Przeciwnie – jeszcze bardziej trzeba się wówczas starać! I modlić się! Prosić Boga o siłę, mądrość i zrozumienie. Samej można nie dać rady; potrzebna jest boska pomoc.
Aż trudno uwierzyć, jak prędko przyjdzie pora wyjazdu naszych dziewczynek na studia lub do pracy. Mam nadzieję, że kiedy nadejdzie ten czas, każda z was poczuje satysfakcję, że dobrze wykonała powierzone jej zadanie przygotowania córki do dorosłości. I nie martwcie się, Bóg wcale nie szuka idealnych matek, które wychowują idealne córki. On szuka niedoskonałych matek, które wychowują niedoskonałe córki w niedoskonałym świecie... i w pełni zawierzają Bogu, żywiąc nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży.